Kolumbia – Dzień, w którym obudziła mnie dziwka
Do naszego apartamentu wprowadziło się kilkoro nowych ludzi (ale nie dziwka). Pojawili się dwaj Irlandczycy oraz Amerykanin. Jankes był seksturystą. Miał dwójkę dzieci w Kolorado, ale do Medellin przyjechał się zabawić. Pierwszego dnia poszedł do burdelu i przyprowadził do domu czarnoskórą dziwkę. Spotykał się z nią codziennie. Kosztowała około trzystu złotych za godzinę. Już pierwszego wieczoru wręczył jej dziesięć czerwonych róż. Ach, ta dusza romantyka…
Czarna Dziwka
Od środy do piątku miałem dzień świstaka. Siedziałem na kanapie z Irlandczykiem, opowiadaliśmy sobie durne kawały i piliśmy browary. Około dwudziestej z pokoju Amerykanina wychodziła czarna dziwka, a po pięciu minutach Australijczyk wchodził do swojego pokoju z nową dziwką. I tak przez cztery dni z rzędu. Czarna dziwka wychodziła, wchodziła inna. Później wyjście czarnej dziwki traktowałem jak wyzwalacz.
Plan treningowy
Za każdym razem, gdy widziałem ją w drzwiach, wstawałem z kanapy i zaczynałem ćwiczenia. Pompki, podciągnięcia, podnoszenie hantli, nic wielkiego. Podstawą treningu jest regularność, a ponieważ czarna dziwka zjawiała się mniej więcej punktualnie, idealnie współgrało to z moim planem treningowym. Nawet to sobie rozpisałem.
Poniedziałek
1. Czarna Dziwka
2. Pompki
3. Unoszenie hantelek w opadzie
4. Brzuszki
5. Podciągnięcia na drążku
Wtorek
1. Czarna Dziwka
2. Przysiady
3. Pompki
I tak dalej…
Byłem jak pies Pawłowa. Gdy tylko otwierały się drzwi naszej chałupki i pewnym krokiem przekraczała je czarna dziwka, bezwarunkowo wstawałem z tapczanu i biegłem na trening.
Po tygodniu Amerykanin musiał się zbierać. W dzień jego odjazdu nie było mowy o pojawieniu się jego ciemnoskórej miłości. Toteż hantle poszły na bok i już więcej nie potrafiłem zmobilizować się do treningu. Pozwoliłem sobie uknuć teorię, że czarna dziwka spowodowała spadki w moim bicepsie, który i tak przez całe życie był lichy.
Maria
Jakiś czas potem, ustawiłem się z Marią. Była niska, miała ładną buźkę i trochę była przy kości. Ale tak do zaakceptowania. Nigdy nie przepadałem za wychudzonymi modelkami. Spotkaliśmy się nieopodal mojej chatki, przeszliśmy w górę ulicy do baru, wypiliśmy 2 piwa i wróciliśmy na kolejne dwa do mnie. Odpaliłem TV, a tam właśnie leciał film dokumentalny o Kolumbijczykach, którzy ruchają osły. Jest taka dziwna tradycja na kolumbijskim wybrzeżu, że młodzi faceci zamiast inicjować życie seksualne z kobietą, wsadzają w bezbronne osiołki. Podobno wydłuża im to penisy.
– To w sumie powszechne na wybrzeżu – stwierdziła Maria. – Muszę ci coś wyznać. Mój ojciec też kiedyś ruchał osła.
– Nie wiem, czy chciałem to wiedzieć.
– Dlaczego nie?
– Maria, jestem już w Kolumbii jakiś czas, ale załóżmy, że zostałbym na dłużej. Spotkałbym kiedyś twojego ojca i za każdym razem, kiedy bym go widział, miałbym przed oczami tego biednego osiołka. Gdybym wypił, pewnie zacząłbym z niego szydzić.
– Mój ojciec nie żyje.
Już chciałem wypalić coś w stylu „Pewnie pochowali go w jednym grobie z tym osłem”, ale odpuściłem.
– Przykro słyszeć. Widzę, że bardzo ciepło go wspominasz. Jak twoja matka poznała ojca?
– Klasycznie. Po kolumbijsku.
– To znaczy jak? Ruchał właśnie osła, a ta przechodziła obok z koszem truskawek?
– Po imprezie poszli do łóżka i tak się zaczęło.
– A skąd wiesz, że faktycznie to miało miejsce?
– Co?
– No wiesz, twój stary i osły.
– Kiedyś sam się przyznał. Pijany był.
– A twoja matka na to nic? Stawiam, że kiedy się kłócili, twój stary używał osła jako argumentu w kłótni. Taki, wiesz, as z rękawa. Mógł na przykład powiedzieć: „Wolałem ruchać te osły, niż ożenić się z tobą i mieć takie liche życie”.
– Przestań już. Zmień kanał, bo wpadam w nostalgię.
Niemoralna Propozycja
Przełączyłem na film – „Niemoralna Propozycja„. Jak ktoś nie oglądał, to chodzi o to, że mężata dupa dostała propozycję seksu za milion dolarów. No i puściła się. Mąż jeszcze ją podpuszczał, bo byli w plecy z kasą i musieli jakoś się odkuć.
– Maria, a ty poszłabyś z kimś do łóżka za milion dolarów?
– Pewnie tak.
– A za pół miliona?
– Zależy, jak wyglądałby koleś.
– Przyjmijmy, że jest paskudny.
– To chyba nie.
– Na pewno? Pół miliona dolarów. Za taki hajs podróżowałabyś przez kilka lat.
– Pewnie bym się zgodziła.
– A za sto dolarów?
– Nie jestem dziwką.
– Posłuchaj. To, że byłabyś w stanie przespać się z kimś za pieniądze, już ustaliliśmy. Teraz zwyczajnie negocjujemy cenę.
– Jesteś bezczelny.
– Potraktuję to jako komplement.
Maria się wkurzyła. Wstała, pozbierała swoje rzeczy, włożyła buty i wyszła. Trochę żałowałem, bo od prawie czternastu dni nie miałem kobiety. Sperma ciekła mi nosem. Zmasturbowałem się, żeby dać ulgę obolałym jądrom, i zawinąłem się w kimono. To był długi dzień. Zasnąłem.
Chcesz więcej historii? Ponad 7000 sprzedanych egzemplarzy!
Faki Faki
Dwie godziny później obudziłem się potrząsany. Ocknąłem się i spojrzałem przed siebie. Stała nade mną obca kobieta.
– Twój przyjaciel nie „faki, faki”. You „faki, faki”!
– Co jest, kurwa? – zapytałem zdziwiony. – Kim ty jesteś?
– Ty „faki, faki”!
– Jak ja „faki, faki”?
Po ubraniu tej kobiety poznałem, że pracowała w najstarszym zawodzie świata. Miała podwiązki, była pokryta grubą warstwą makijażu, a w jej źrenicach odbijał się znak dolara. Tylko jak, do cholery, weszła do nas do mieszkania i potem do mnie do pokoju? Cała chata była wynajęta przez Airbnb, więc trzymała poziom bezpieczeństwa. To był jakiś absurd!
Teleportacja z dziwkobazy
Podniosłem się z łóżka, wyszedłem na korytarz i skierowałem się do salonu. Chciałem skumać, co jest grane. Nie było żywego ducha. Wróciłem do kobiety w moim pokoju. Wychodziło na to, że teleportowała się prosto z burdelu, bo jak inaczej by tu wlazła?
– Dobra, wytłumacz mi. Co ty tu robisz? – zapytałem. – Mów po hiszpańsku, bo ten język rozumiem.
– „Faki, faki”!
– Nie, kurwa, nie „faki, faki”. Mów, co ty tu robisz!
– No dobrze… Ja i moja koleżanka pracujemy w strip clubie. Przyszło tam dwóch kompletnie pijanych Irlandczyków. Zapłacili za nas odstępne i przyprowadzili nas tu. Jeden jest z moją koleżanką w drugim pokoju, a ten, z którym byłam ja… – Tu się zaśmiała. – …poszedł spać! Więc tak się kręciłam po pustym mieszkaniu, znalazłam ciebie i cię obudziłam. Teraz ty „faki, faki”!
– To jest najbardziej niedorzeczna historia, jaką kiedykolwiek słyszałem.
W perspektywie była opcja siedzenia z tą dziwką, aż drugi Irlandczyk skończy i obie dziwki wrócą na dziwkobazę. Gdybym ja też się zawinął spać, pewnie z elektroniki w tym domu zostałyby tylko żarówki. Już widziałem jak budzi mnie ponownie z pytaniem:
– Ej, amigo, czy masz klucz piętnastkę, bo potrzebuję, żeby wymontować telewizor ze ściany?
Postanowiłem trochę z nią pobajerzyć, bo przecież nie można ludzi pochopnie oceniać. A gdyby się tak zdarzyło, że ta kobieta miała wspaniałą osobowość, pełną ciepła i zrozumienia?
Herbatkę?
Nie wiedziałem, jak się zachować. Niecodziennie się zdarza, że budzi cię ktoś w środku nocy i mówi, że chce cię pierdolić. Postanowiłem być miły.
– No więc, może herbatę? – zaproponowałem nieśmiało.
– Nie. Chcę „faki, faki”!
Nie miała poczucia humoru. Spróbowałem pociągnąć inny temat.
– Masz jakieś zwierzęta domowe?
Cisza.
– Oglądałaś najnowszego Bonda?
Nie działało na nią nic. Poszedłem na całość.
– Ruchałaś kiedyś osła?
– Handsome man – odparła. – Ty „faki, faki”. Dam ci specjalną cenę.
Dobra, w sumie dlaczego by jej nie wygrzmocić? Kosztowała jakieś sto złotych (albo raczej sto spermopeso) po dość długim targowaniu. Zaczęła mnie komplementować. Powiedziałem jej, że jestem kompletnie trzeźwy, więc niech da sobie spokój. Ona doskonale wie, co chciałbym usłyszeć. Jej celem są pieniądze. Podobają jej się faceci, których drukują na kolumbijskich peso, jak ktoś to kiedyś powiedział. Nie bardzo wierzę w prawdziwość uczuć i komplementów, za które wcześniej się płaci.
Irlandczyk
Dobiliśmy targu i zaczęliśmy się rozbierać. Nie zdążyłem nawet w nią wejść, a do pokoju zwaliła się jej naga koleżanka. Płakała jak bóbr, trzymając się za prawy polik. Za nią jak cień wlókł się, kompletnie pijany, Irlandczyk z gumą założoną na połowę fiuta. Wybełkotał coś, co bardzo dobrze pamiętam.
– Wracaj, wracaj… „Faki, faki”! Ja chcę „faki, faki”!
Okazało się, że Irlandczyk ją uderzył. Stąd cały ten szloch. Wszyscy zaczęliśmy się kłócić o zapłatę za usługi. Dwie kolumbijskie prostytutki, pijany Irlandczyk i ja, trzeźwy Polak. Wszyscy nadzy. W tym całym zamieszaniu zacząłem się martwić, czy któraś z nich nie zawinie czegoś z mojego pokoju. Mógłbym stać do którejś plecami, a ta – korzystając z mojej nieuwagi – zwędziłaby mi telefon. Zaproponowałem zgromadzonym przeniesienie się do salonu.
– Cisza kurwa! – ryknąłem. – Zapraszam wszystkich do salonu. Tam rozstrzygniemy kwestię pieniędzy i ewentualnego faki faki.
W salonie
O dziwo, zgodzili się bez szemrania. Już w salonie dyskusja rozgorzała na nowo. Nikt się nie krępował z tym, żeby być cicho, więc przez przypadek wybudziliśmy Szwajcara, który tego samego dnia dopiero się wprowadził w miejsce Amerykanina od czarnej dziwki. Widać było, że to rozsądny i ułożony facet. Architekt. Przyjechał do Medellin doszlifować hiszpański i nauczyć się tańczyć salsę.
Teraz wyobraź sobie, że właśnie wprowadziłeś się do Medellin. Jutro rozpoczynasz kursy salsy, żywisz nadzieję, że w tym miejscu poznasz wspaniałych ludzi i razem będziecie się cieszyć, śpiewając przy ognisku, cały czas trzymając się za ręce. Wychodzisz w środku nocy z pokoju, bo coś cię wybudziło, a tu stoi czwórka nagich dorosłych ludzi. Dwie dziwki, Irlandczyk z prezerwatywą naciągniętą do połowy, który ledwo trzyma się na nogach, i trzeźwy Polak.
Gdy tylko nas zobaczył, przerażenie zmalowało się na jego twarzy. Wbiegł z powrotem do pokoju i zablokował drzwi.
Dziewczyny nadal chciały wydębić pieniądze od Irlandczyka i ode mnie. Po dalszej kłótni Irol uregulował cały rachunek i obydwie wyszły z mieszkania. Poszedłem spać.
Na drugi dzień spotkałem Szwajcara w kuchni.
– Mario?
– Tak? – Spojrzał na mnie, jakby ducha zobaczył.
– Spokojnie, jestem sam. Nie ma dziewczyn.
– Ale ulga.
– Możesz mi powiedzieć jedną rzecz?
– Tak?
– Powiedz mi, co pomyślałeś, gdy wyszedłeś wczoraj w nocy z pokoju?
– Wiesz, to nie jest taki zwykły czwartek, że widzę czwórkę dorosłych nagich ludzi, którzy toczą spór w środku nocy. Ale jedna rzecz mnie zastanawiała najbardziej.
– No?
– Dlaczego Polak jest trzeźwy? To był jeden mały puzzel, który nie pasował mi do tej układanki.
Najzabawniejsza książka podróżnicza na polskim rynku. Zamów teraz.
—-
Następna Historia:
Królowa autobusów
18 komentarzy