Kolumbia – Kokaina w Ameryce Południowej

14 października 2015 Kolumbia, narkotyki 26 komentarzy
Kokaina w Kolumbii

Ten post nie ma na celu promocji narkotyków. Autor w żaden sposób nie namawia czytelnika do kokainy, nie promuje narkotyków. Ba, brzydzi się nimi.

Zwykło się mówić, że gdy jedziesz do Ameryki Południowej i nie próbujesz kokainy to tak, jakbyś wszedł do Starbucksa i nie spróbował kawy. Z racji tego, że powstało wiele mitów i przekłamań, napisałem krótki artykuł, w którym postaram się napisać trochę więcej o kokainie w Ameryce Południowej. Nie będę przytaczał statystyk ani przepisywał Wikipedii. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć o kokainie w Ameryce Południowej i które niekoniecznie znajdziecie gdziekolwiek indziej. One wynikają z doświadczenia, a nie z bajek o krainie koksem i miodem płynącej.


1. Kokaina i czystość

Kokaina w Ameryce Południowej jest dużo mocniejsza niż ta w Europie. I choć prawdę mówiąc, nie miałem zbyt wielu okazji testować proszku w Europie (tylko w UK i Hiszpanii), to wiem, że ta angielska jako jedyna trzyma jeszcze poziom. Jeśli transport idzie prosto z Kolumbii, to kokaina dostaje się do Europy głównie przez mafię kalabryjską, czyli Ndranghetę. Z Włoch lub Hiszpanii przedziera się dalej na kontynent, gdzie jest odpowiednio mieszana. Dodawane są składniki mające zwiększyć jej ilość, często ze środkiem dentystycznym, który powoduje drętwienie w ustach. Poza tym dodawany jest mefedron, mdma, speed, pokruszona jarzeniówka… Skutkuje to tym, że oryginalny towar jest czysty w 70–80%. To, co dostają ludzie w Warszawie, to 10–20% czystej kokainy. Oczywiście, każdy sobie myśli, że przecież koks z „jego źródła taki nie jest”.  Ale ja się nie oszukuję.

Przeczytaj historię o tym, jak zjadłem LSD z głuchoniemym


2. Kokaina i przemyt

Wszelka próba przemytu kokainy do Europy na własną rękę to głupota. Lepiej poprosić o tę przysługę osobę, której nie lubisz. Naprawdę, to jest bez sensu. Nawet jeśli zaczniesz coś kombinować z rozrzuceniem jednej tylko działki gdzieś w kawie albo u siebie w dupie – daruj sobie. Tak jak wspominałem, lepiej w to zaangażować swoją byłą albo jej matkę.

W 2011 roku pewien polski turysta poleciał na wyspę Margarita w Wenezueli. Koleś w walizce z podwójnym dnem próbował przemycić pół kilo kokainy. Wpadł jak Rysiek Riedel w kompot. Rok później pojechałem w to samo miejsce. Przy odprawie zaglądali nam nawet w przysłowiową dupę (jeśli jest jakiekolwiek przysłowie, które się z tym wiąże). Facet poszedł siedzieć, ale miał o tyle dobrze, że więzienie na wyspie Margarita wygląda jak hotel. Więźniowie mieszkają z rodzinami, mają małe ogródki działkowe, dostęp do plaży. Ale pobyt na puszce to nic fajnego. Capslock jest trochę jak więzienie. To i to zmienia małe „o” w duże „O”.


3. Gdzie najłatwiej kupić?

Najłatwiej kupić kokainę w Kolumbii i w Peru. Choć Boliwia jest teraz wschodzącą gwiazdą, jeśli chodzi o produkcję, to kupić jest tam niebywale trudno. Naprawdę musiałem się sporo nachodzić, żeby cokolwiek załatwić. Nawet z dobrym hiszpańskim. A w takim Peru po prostu wsiadłem do taksówki. W Boliwii jest trudniej. Jeszcze kilka lat temu, gdy po więzieniu San Pedro w La Paz odbywały się normalne wycieczki z przewodnikiem, kokainę można było dostać bez przeszkód. Potem więzienie zamknęli dla oglądających i wszystko się pokomplikowało. Choć miałem szansę odwiedzenia tego więzienia, to nie ma opcji kupienia czegokolwiek. Przynajmniej ja nie dałem rady. Dalej, jeśli jesteśmy już przy Boliwii, to w La Paz jest Route 36, czyli bar kokainowy. To atrakcja stworzona pod turystów, gdzie klienci dostają trochę proszku do spróbowania. Jest on słabiusieńki i niesamowicie drogi. Czyli trochę jak w Warszawie.

Prawie 20% konsumpcji kokainy na świecie przypada na Brazylię. Tylko dwa miasta, Sao Paulo i Rio de Janeiro napędzają 90% popytu. W Brazylii tytki z kokainą mają nawet swoje metki. Ale to osobna historia. Swego czasu zostałem dźgnięty nożem właśnie w Rio de Janeiro. I też był w to zamieszany koks.

Kokaina w Ameryce Południowej

4. Kokaina – ceny w Ameryce Południowej

Cena za gram kokainy jest zależna od wielu czynników. Pierwszy i najważniejszy to znajomości. Większość Latynosów uważa gringo (białych) za naiwnych i bogatych, dlatego cena idzie w górę, a jakość mocno w dół. Druga kwestia to hiszpański. Im lepiej się go zna, tym łatwiej jest pewne rzeczy załatwić. W Kolumbii w Medellín przy dobrej znajomości języka można dostać gram prawie czystej kokainy za 20–25 złotych. Taniej mi się nie udało. Koszt produkcji to około 5 zł za gram. Często po mieście włóczą się kolesie sprzedający gumy do żucia, batoniki i właśnie kokainę. Ten towar jest słaby i jest na nim zbyt duża przebitka.

Gram kokainy w USA oraz Europie kosztuje od 50 – 100 dolarów. Pełny jest oczywiście domieszek i wszelkiego rodzaju syfu, który dodaje tam każdy pośrednik. Gram kokainy w Ameryce Południowej jest dziesięć razy tańszy, niż w USA czy Europie.


5. Skutki działania kokainy

Każdy narkotyk działa jak wahadło zegara. Również kokaina. W krótkim czasie po zażyciu serce zaczyna mocniej bić. Do serca napływa dopamina, czyli hormon szczęścia. Możesz odlecieć jednego dnia, ale odbije Ci się to następnego. Jest cała masa młodych ludzi, którzy podczas podróży po Ameryce Południowej wkręcili się w ten narkotyk na dobre. Niektórzy już tam zostali albo dla oszczędności zaczęli palić crack. Ja przez chwilę ten umiar straciłem, co opisałem w książce „Bunkrów nie ma”. Więc jeśli lubisz klimaty Narcos, dowiesz się jak wygląda życie w Medellin z mojej historii.


Najbardziej kontrowersyjna książka podróżnicza w Polsce. Bardzo czarny humor.

Książka z czarnym humorem

—-
Następna historia:
Dzień, w którym obudziła mnie dziwka