Kambodża – Reżim Pol Pota, ludobójstwo i pola śmierci
Ludobójstwo w Kambodży i reżim Pol Pota to najczarniejszy okres w historii tego kraju. W ciągu kilku lat rząd Czerwonych Khmerów wymordował 40% narodu. Wszystko w imię stworzenia doskonałego społeczeństwa robotników.
Reżim Pol Pota i ludobóstwo w Kambodży
Założenie było takie, żeby stworzyć ze swojego społeczeństwa typową klasę robotniczą. Ułatwiłoby to wdrożenie komunizmu. W Wietnamie nadal trwały walki między armią amerykańską a Wietkongiem. W pewnym momencie wojny Amerykanie zaczęli bombardować Kambodżę.
Celem ataków była granica między Laosem, Kambodżą a Wietnamem, gdzie biegł Szlak Ho Chi Minha – ścieżka zaopatrzenia dla komunistycznego Wietnamu. Oberwała przy okazji stolica Kambodży – Phnom Penh. W pewnym momencie w stolicy ogłoszono ewakuację wszystkich mieszkańców. Poszła fałszywa informacja od ludzi Pol Pota o rzekomym bombardowaniu Phnom Penh. Wszyscy zaczęli uciekać z miasta.
Na granicy tej metropolii ustawiali się ludzie, którzy segregowali uciekinierów. Jeśli ktoś miał na sobie okulary, był wykształcony (lub ogólnie wyglądał jak taka pizda, której ciało służy tylko do transportowania głowy z wykładu na wykład), to szedł w lewo. Wszystkich robotników i niewykształconych ludzi kierowano zupełnie dokąd indziej. W ten sposób rozpoczęto czystkę społeczeństwa. Cała inteligencja została masowo mordowana. Tak działał reżim Pol Pota.
Różnica między nazistami a reżimem Czerwonych Khmerów polegała na tym, że Niemcy wykorzystywali do tych celów gaz oraz amunicję. W Kambodży ludzie byli zakopywani żywcem, uderzani łopatą lub tępym narzędziem w tył głowy albo rozrywani na pół. Jeśli pracownik pól śmierci miał zabić dziecko, rozbijał jego głowę o drzewo. Często katami były 16-letnie dzieci, którym wcześniej wyprano mózg. Ludzie byli mordowani pod byle pretekstem, najczęściej oskarżeni o próbę walki z rewolucją i systemem. W ciągu 4 lat wymordowano 30–40% narodu. Całe szczęście, że w Kambodży nie ma ciężkiej zimy, bo ofiar byłoby więcej.
Błąd Pol Pota
Jednak Pol Pot popełnił błąd. W którymś momencie stwierdził, że Wietnam jest jego największym wrogiem, i wysłał kilku żołnierzy, aby spalili lokalne wioski przy granicy z Kambodżą. Przypomnę tylko, że Wietnam po kolei rozjechał Japończyków, Francuzów, a potem Amerykanów. Byli więc potężnie uzbrojeni, choć wyniszczeni. Ich morale było jednak na niesamowitym poziomie. Czuli się jak taki beniaminek, który ledwo dostał się do ligi wyżej i wyszedł na pełnej kurwie na mecz. Po zjaraniu tych przygranicznych wiosek Wietnam się wkurwił nieprzeciętnie i najechał Kambodżę. Ogrom ludobójstwa, jakie tam spotkali, ich przeraził. Cały reżim Pol Pota upadł.
Najbardziej kontrowersyjna książka podróżnicza na polskim rynku.
—
Następna historia:
Brazylijki to prawdziwy dynamit
5 komentarzy