Australia – Człowiek, który wiedział wszystko
Był grudzień 2019 roku. W piątek, po pracy, otwieraliśmy kilka browarów i win, by jakoś puścić w niepamięć zeszły tydzień. Wszystko na koszt biura coworkingowego. A tak naprawdę, to na koszt moich szefów, którzy co miesiąc musieli owe biuro opłacać. Gdzieś z tyłu głowy zakodowałem sobie, że nie mogę się całkiem zalać w trupa, obrzygać pół biura i potem odgrażać się nożem każdemu ze skośnymi oczami. To już nie te czasy, kiedy pracowałem na Stadionie Dziesięciolecia. Nie, nie, nie! Tym razem zachowywałem umiar. Głównie dlatego, że w pewnym momencie musiałem się ulotnić na lotnisko i wskoczyć do samolotu do Melbourne.