Boliwia – Jak trafiłem do więzienia San Pedro?
Obudziłem się i spojrzałem w kalendarz. Był wtorek. Nie miałem żadnych planów na to, jak spędzić taki słoneczny dzień. Postanowiłem iść do więzienia San Pedro. Żeby jakoś zabić nudę.
Obudziłem się i spojrzałem w kalendarz. Był wtorek. Nie miałem żadnych planów na to, jak spędzić taki słoneczny dzień. Postanowiłem iść do więzienia San Pedro. Żeby jakoś zabić nudę.
Do naszej chaty zalogował się nowy lokator. W miejsce jednego Szwajcara, wprowadził się kolejny Szwajcar. Ten poprzedni wyniósł się dwa dni po tym, jak obudziła mnie dziwka. Marudził, że nie zamierza mieszkać w burdelu i na dodatek zostawił negatywny komentarz w Internecie.
Do naszego apartamentu wprowadziło się kilkoro nowych ludzi (ale nie dziwka). Pojawili się dwaj Irlandczycy oraz Amerykanin. Jankes był seksturystą. Miał dwójkę dzieci w Kolorado, ale do Medellin przyjechał się zabawić. Pierwszego dnia poszedł do burdelu i przyprowadził do domu czarnoskórą dziwkę. Spotykał się z nią codziennie. Kosztowała około trzystu złotych za godzinę. Już pierwszego wieczoru wręczył jej dziesięć czerwonych róż. Ach, ta dusza romantyka…
Ten post nie ma na celu promocji narkotyków. Autor w żaden sposób nie namawia czytelnika do kokainy, nie promuje narkotyków. Ba, brzydzi się nimi.
Zwykło się mówić, że gdy jedziesz do Ameryki Południowej i nie próbujesz kokainy to tak, jakbyś wszedł do Starbucksa i nie spróbował kawy. Z racji tego, że powstało wiele mitów i przekłamań, napisałem krótki artykuł, w którym postaram się napisać trochę więcej o kokainie w Ameryce Południowej. Nie będę przytaczał statystyk ani przepisywał Wikipedii. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć o kokainie w Ameryce Południowej i które niekoniecznie znajdziecie gdziekolwiek indziej. One wynikają z doświadczenia, a nie z bajek o krainie koksem i miodem płynącej.
Naprawdę nie chciałem tam iść. Jedynym powodem, dla którego wybrałem się na tę imprezę, była piękna i delikatna kobieta imieniem Isabela. Flirtowałem z nią od kilku dni, a ponieważ była to jej ostatnia noc, nie chciałem przegapić okazji. I gdyby ktoś dzień wcześniej powiedział mi, że zostanę złapany z kilkoma gramami koksu w Brazylii, potraktowałbym to jak słaby żart.