Filipiny – Dlaczego lepiej podróżować samemu niż z kobietą?

29 listopada 2016 Filipiny, seks, Top 5 13 komentarzy
Podróżowanie z kobietą

Miałem sen. Wspaniały sen. Wszystko wyglądało jak na idealnych wakacjach. Słońce, złocisty piasek i błękitna woda… Tego mi było trzeba. Dookoła kręcili się moi przyjaciele. Raczyli się to piwem, to papieroskiem. Słońce zmysłowo grzało mnie w przedramiona i kark. W tle pobrzmiewała muzyka. To było to. Istna sielanka. Czułem, że złapałem Pana Boga za nogi. Stałem w bezruchu i uśmiechałem się do siebie. Szczęśliwy, spełniony. Za chwilę usłyszałem głos odpalanej betoniarki. Sekundę po tym zaczęła trąbić na mnie koparka. Zszedłem z drogi. Przypomniałem sobie, że jestem na budowie. Ocknąłem się.


Podróżowanie z kobietą

 
Tkwiłem w samolocie z Kuala Lumpur w Malezji do Cebu na Filipinach. Siedziałem z kobietą. A dokładniej z Cristiną z historii „Ciasna Cipka” (dostępnej tylko w książce). Nigdy wcześniej nie podróżowałem z babą. I skłamałbym, gdybym napisał, że tytuł tamtej historii nie wywarł wpływu na moją decyzję. Wolałem kuć to ciasne żelazo, póki gorące.
 
filipiny_bohol
 
Są cztery powody, dla których wolę podróżować sam.

  • Po pierwsze, nikt mnie nie wkurwia.
  • Po drugie, na nikogo nie muszę czekać.
  • Po trzecie, jest zdecydowanie taniej – szczególnie jeśli babka nie ma swoich środków.
  • Po czwarte, zawsze robię to, na co mam ochotę.

Nikt mnie nie wkurwia

 
Kłótnie w trakcie wspólnych wyjazdów to standard. I większość brudów wychodzi po alkoholu. Przynajmniej tak jest ze mną. Człowiek w ciagu dnia zbiera wszystko do kieszeni i w zasadzie nie odzywa się słowem. Dopiero po pijaku wykopuje topór wojenny albo chociaż siekierkę nieporozumienia. I wtedy w ferworze walki padają najcięższe oskarżenia. Nierzadko o masakrę w Srebrnicy czy pacyfikację kopalni Wujek.

Czas jeszcze wszystko potęguje. Bo w podróży jesteś z tą osobą przez 24 godziny na dobę. Po tygodniu bycia razem budzisz się rano z nadzieją, że będzie obok ciebie leżał ktoś inny. Starsza pani z ryneczku, górnik z kilofem czy proboszcz z konfesjonałem.

Opowiem to na przykładzie. Cristina miała obsesję na punkcie swojej wagi. Nawet na Filipinach, dokąd przyjechaliśmy wypocząć, musiała się ważyć. Gdy postanowiliśmy, że następne 10 dni spędzimy w jednym miejscu, ta od razu zaczęła namawiać mnie na kupno wagi. A przecież to było ostatnie miejsce, żeby zadręczać się takimi pierdołami.
 
Pamilacan Filipiny
 
– Tony… – Zaczęła. – Dzisiaj wyglądasz niesamowicie męsko!
– Dobra! – Spojrzałem na nią podejrzliwie. – Mów wprost. Czego chcesz?
– Wiesz… – Westchnęła. – Widziałam, że mają tam w sklepie wagi.
– Ty znowu z tym ważeniem?
– No ja już taka jestem. Jeśli Ci się nie podoba, to…
– Po cholerę nam ta waga? – Przerwałem jej. – Nie możesz kilka dni wytrzymać?
– Ojej. Ona nie była droga. Tony, proszę cię….
– Sama sobie kup. Masz przecież oszczędności – skomentowałem.
– No tak. Ale za swoje oszczędności chciałam kupić coś innego.

Kupiłem jej tę wagę. Wchodziła na nią codziennie rano, zaraz po wyjściu z kibla. Odczytywała wynik, przeliczała z kilogramów na funty i notowała w telefonie. I któregoś dnia z czystej ciekawości sam wszedłem na wagę.

Gdy tylko umiejscowiłem obie stopy na odważniku, zauważyłem, jak waga posiniała. Wydała taki dźwięk jak drewno zaraz przed złamaniem. Odpadła też jedna śrubka. Spojrzałem na tablicę wyników i przetarłem oczy. Zwróciłem tym uwagę Cristiny. Ta od razu rzuciła:

– Czyżby brakło skali? – zapytała, chichocząc.
– Kurwa, ta waga jest w Fahrenheitach.

Christina zaczęła się głośno śmiać. Miała wręcz napady kaszlu. A ja usiadłem wkurwiony na łóżku. Gruby i zły.


Na nikogo nie muszę czekać

 
Za każdym razem, gdy chcieliśmy dokądś wyjść, Cristina pakowała się do łazienki. Nakładała tony maści, kremów, podkładów, papy dachowej, zaprawy cementowej i uszczelniaczy dekarskich. Ja w tym czasie nie miałem nic do roboty. Nie było sensu się z powrotem kłaść. Internet nie hulał, a telewizji nie rozumiałem. Zostawała telegazeta. Więc co robiłem? Pisałem tego bloga. I Cristina zawsze miała o to do mnie pretensje.

– Znowu napisałeś historię, jak przerżnąłeś jakąś laskę?
– Nie będę tego komentował.
– Ile już ich było, co? Sto, dwieście?
– Uchylam się od odpowiedzi.
– No mów, chcę znać prawdę!
– Tak z dziesięć. – Skłamałem.
– Aha! – Prychnęła pod nosem. – Chyba netto…

Po jakimś czasie zaakceptowała moje pisanie. Jednak absolutnie nie chciała, żebym o nim wspominał.

A wracając do jej wizyt w łazience: gdy już się zrobiła na boginię kibla (co czasami trwało 40 minut), zawsze wychodziła z pytaniem:

– Tony! Ładnie wyglądam?
– Fantastycznie! – Kłamałem.

A gdy ja wychodziłem z tej samej łazienki, zawsze mówiłem:

– Na razie tam nie wchodź…


Jest zdecydowanie taniej

 
To pozostawię bez komentarza. Chyba nie muszę tego wyjaśniać. Dodam tylko, że po podliczeniu wszystkiego facet dochodzi do prostych wniosków: że może lepiej zainwestowałby te pieniądze, gdyby wydał je na kobiety, które nigdy nie boli głowa.
 
golddigger
 

Robię zawsze to, na co mam ochotę

 
Kobiety uwielbiają planować. Nawet jeśli nie, to lubią mieć świadomość, że jest jakiś plan. Wtedy mogą się odprężyć i wrócić z powrotem do kibla, by nałożyć klej dekarski na twarz. I są dwa rodzaje kobiet: takie, które zaplanują wszystko same, i takie, które czekają, aż ty wszystko zaplanujesz.

Ile razy miałeś tak, że ułożyłeś świetny plan na wieczór, a ona i tak na koniec narzekała? Włożyłeś w to mnóstwo starań, wydałeś pieniądze, a ta cały czas kłapała dziobem, że coś jest nie tak.

Babie nie dogodzisz. Nie ma nawet sensu się starać. Zawsze będzie wydziwiała, niezależnie od Twoich wysiłków.

Pamiętam jak dziś, gdy przed spotkaniem z jedną Polką narobiłem jedzenia. Pewnie nawet to czyta, skubana. A gołąbki to nie taka prosta sprawa!

Siedziałem z kapustą i mięsem dobre dwie godziny. Rozlatywało się to chujstwo we wszystkie strony. Kapucha się rozgotowała, mięso śmierdziało. No tragedia. Ale zrobiłem. I nawet przypominało to gołąbki, gdyby nie liczyć brązowej taśmy klejącej dookoła.

I co?

I jej również coś nie pasowało!

– Nie wiem, dlaczego kręcisz nosem… – Zacząłem wtedy. – Te gołąbki są całkiem dobre. Całe dwie godziny je robiłem. No spróbuj chociaż!
– Może i tak jest, Tony – odparła. – Ale większość ludzi do kina zabiera popcorn.


Lubisz czarny humor? Chcesz więcej historii? Kup sobie książkę!

Książka Bunkrów Nie Ma Okładka

—-
Następna historia:
Oczy szeroko otwarte

Czytaj dalej

Dlaczego Wietnam jest jak polska modelka? Gdy przejeżdżałem przez Wietnam, byłem tak głodny i odwodniony, że mało brakło, a Angelina Jolie by mnie adoptowała. Kląłem sobie pod nosem po niemiec...
Indie – Rypanko do białego rana Dziewczyna miała 29 lat i była ze Stanów. Spotkałem ją w pociągu z Hosapete do Bangalore. Przyjechała do Azji trochę się poruchać, zanim się zestarzej...
Kolumbia – Królowa Autobusów Pierwszy raz spotkałem Luisę, gdy wysiadała z autobusu nieopodal mojej chaty. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak ofiara gwałtu. Smutna, przygaszona i ...
Indonezja – Jak wykiwać policję na Bali? Policja na Bali to banda skorumpowanych złamasów. Zasadzają się na turystów na drogach i potrafią się przyczepić do byle czego, żeby tylko wymusić łap...

Czytaj dalej

Tajlandia – Jak łapać stopa? Jak łapać stopa? W normalnych warunkach są dwa proste sposoby na złapanie stopa. Nie należą do standardowych, oklepanych technik, które dawno już wysz...
Australia – Człowiek, który wiedział wszystko Był grudzień 2019 roku. W piątek, po pracy, otwieraliśmy kilka browarów i win, by jakoś puścić w niepamięć zeszły tydzień. Wszystko na koszt biura co...
Kambodża – Brazylijki to prawdziwy dynamit Nadeszły święta Bożego Narodzenia. Poszedłem z Holendrem do klubu. Poznaliśmy dwie Brazylijki. Pierwsza była szczupła, miała niesamowicie melodyjny i ...
Tajlandia – Wstań i walcz! W ciągu kilku dni przeżyłem dwa potężne ciosy. Pierwszy był fizyczny i naprawdę bolał, ale był niczym w porównaniu do tego, co stało się potem. Otóż p...